Informacje

KWoC

Ten jesienny, smutny dzień 27 października 2023 roku na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Niebo płakało deszczem. Panie Ty płaczesz? Przecież to mnie płakać trzeba.

Jak grom z nieba spadła na mnie ta wiadomość. W mgnieniu oka przypomniałem sobie ważne chwile. Niektóre z nich aż za dobrze pamiętam.

Pamiętam pierwsze nasze spotkanie 14 września 2001 roku w staropolskim dworku w Krzykawce. Dziwnym zbiegiem okoliczności tam właśnie odbyło się pożegnalne spotkanie z okazji mojego przejścia na emeryturę. Ty byłeś wówczas opiekunem tego miejsca. To Ty wtedy sprawiłeś, że ta ważna dla mnie chwila nabrała niepowtarzalnego charakteru. Przy rozpalonym ogniu w kominku i relaksacyjnej muzyce łatwiej było poczuć się emerytem.

Pamiętam, że próbkę Swojego talentu dałeś mi poznać podczas prac renowacyjnych kapliczki stojącej wis a wis parku. Stanąłem teraz w myślach przed tą figurą Pocieszycielki Utrapionych z nadzieją, że Ona ukoi ból, a Ona jakby sama strapiona, powtarzała tylko: - Kto teraz odnowi moje szaty stojącej i czuwającej w bolesławskich kapliczkach? Kto teraz dobrą radą, sugestią wesprze proboszcza? Zamyśliła się Matka… a ja razem z nią. Kto, kto, kto… – powtarzało echo.
Choć je pamiętam, nie wymienię tutaj wszystkich dat, ważnych dla mnie momentów, ale o jednym wspomnę.

W roku 2017 (24 marca) na Twoje zaproszenie w krzykawskim dworku stawili się: Józef Liszka, Ryszard Wnuk, Zbigniew Adamczyk. Ja także tam byłem. Pełniłeś wówczas obowiązki dyrektora CK im. M. Płonowskiej. Wyszedłeś z inicjatywą utworzenia czegoś w rodzaju grupy miłośników Bolesławia. Pod nazwą „Bolesławska (Lokalna, Niezależna, Obywatelska – jak zwał, tak zwał) Inicjatywa Historyczna” miałaby ona w pierwszej kolejności podtrzymać dwudziestoletnią wówczas tradycję wydawania „Korzeni” – dwumiesięcznika, pisma społeczno-kulturalnego. To wydawnictwo było zagrożone likwidacją w związku z odejściem z czynnego życia zawodowego jego dotychczasowego redaktora naczelnego, pana Józefa Liszki. Inicjatywa z satysfakcją została przyjęta i prace ruszyły. 28 kwietnia odbyło się drugie tego typu spotkanie, rodziły się konkrety. Nie Twoją winą było, że po czasie pomysł nie doszedł do skutku. Ubywa nas…

Nie sposób zapomnieć także i tych bardziej osobistych doświadczeń.

Pamiętam, jak dokładnie trzy lata temu w październiku 2020 roku byłeś dla mnie więcej niż bratem. W okresie pandemii koronawirusa − nie zważając na ograniczenia, zagrożenie − z pomocą biegłeś na każde wezwanie dowożąc do szpitala wszystko, o co poprosiłem. Modlitewne Twoje wsparcie czułem i wiem, że pomagało. Pamiętam nasze rozmowy, rozumieliśmy się często nie wypowiadając potoku słów.
Jeszcze w kwietniu bieżącego roku zaproponowałem wspólne napisanie książki o bolesławskim górnictwie. Wprawdzie nie byłeś górnikiem, ale i ten rozdział historii Bolesławia nie był ci obcy, a tym bardziej obojętny. Już wówczas miałeś dużo problemów, ale cennych rad udzieliłeś. Choć nie cytując dosłownie, w większości starałem się je wykorzystać. Mam nadzieję, że nie nadużyję zaufania przyjaciół, jeśli powiem, że górnicy bolesławscy są Ci wdzięczni.

Na koniec jeszcze jedno wspomnienie osobiste. 8 sierpnia 2023 roku wraz z Paniami zarządzającymi Fundacją ZGH „Bolesław”, Panią Małgorzatą Łaskawiec i Panią Aliną Włoch, odwiedziliśmy Cię w bibliotece w Krzykawce. Warto w tym miejscu przypomnieć, że w pewnym okresie z Fundacją byłeś związany jako członek jej zarządu. Cieszyliśmy się wówczas swoją obecnością: Ty naszą, my Twoją. Kto z nas wówczas pomyślał, że po raz ostatni się widzimy.

Dlaczego odszedłeś Przyjacielu? Przecież Twojego pogrzebu nikt nie planował, przecież tyle spraw pozostało niezałatwionych, tyle tajemnic nieodkrytych, tyle słów niewypowiedzianych, tyle zdań nienapisanych. Ty potrafiłeś mówić o Bolesławiu, jakby on był co najmniej ósmym cudem świata. Podziwiałem Cię przede wszystkim za to, że chociaż rodem nie byłeś stąd − Bolesław, jego historia, mieszkańcy – zawsze tutejsze problemy leżały Ci na sercu. Tym bardziej autentycznymi były Twoje słowa, gdy mówiłeś: „…sami nie wiecie, co posiadacie”.



Tomasz Sawicki urodzony w 21 lutego 1963 roku w Bychawie woj. lubelskie. Zmarł w kwiecie wieku, 27 października 2023 roku. Do wieczności odszedł jako czynny pracownik, kustosz Gminnej Biblioteki Publicznej im. Waśniewskich w Bolesławiu.
Tomasz Sawicki to malarz, rzeźbiarz, restaurator zabytków, pisarz i historyk z tytułem doktora nauk humanistycznych, ale przede wszystkim społecznik, jak to się mówi, działacz „z krwi i kości”. Tomasz był człowiekiem niezwykłym, z którym chciało się przebywać, korzystać z Jego mądrości; był skromny, pogodny, życzliwy. Był Obywatelem zatroskanym o swoją drugą małą ojczyznę.
Wysoko cenię Twój talent Tomku i cieszę się, że było mi dane spotkać Cię na swojej drodze. Spoczywaj w pokoju Przyjacielu!

P. S. W tej wersji wspomnienia pominąłem wszystko, co Tomek zrobił dla parafii, dla Bolesławia a nawet dla ZGH „Bolesław”, czy dla innych kościołów w diecezji. Po prostu uznałem, że nie mnie oceniać ten zakres Jego dokonań.